Bywają takie książki, które czyta się powoli. Ale nie dlatego, że w tekst w nich zawarty trudno się wgryźć, ale dlatego, że szkoda kończyć. Bo dotarcie do ostatniej strony, mimo że prowadzone ciekawością – pozostawia niedosyt i poczucie żalu, że to już koniec.
Jeżeli wiecie, co mam na myśli, bo tego doświadczyliście lub poszukujecie takiej książki – koniecznie przeczytajcie „Zapach truskawek” Ani Włodarczyk.
Zawarte jest w niej to, co lubi tak wielu z nas – czytelników. Historie o dzieciństwie obdarzone nimbem nostalgii i miłych wrażeń. Opowieści o uczuciach, potrzebach, planowaniu, jedzeniu i gotowaniu.
Cztery pory roku, a w nich garść opowieści okraszonych, a nawet doprawionych smakiem wspomnień o daniach, na myśl o których czuć je dokładnie na języku.
To też opowieść o kobietach, o rodzinie i przyjaźni poniekąd też. Tak, to przyjemna, gawędziarska lektura, idealna na letnie wieczory.
Z tą książką można też gotować, bo Ania po każdej historii pozostawia wypróbowany przepis, na danie, które w opowieści grało pierwsze skrzypce, albo łączy się z historią tematycznie lub nostalgicznie :)
Truskawka mnie nie zawiodła, dostałam dokładnie to, co lubię na blogu Strawberries from Poland.
Z tą książką można też gotować, bo Ania po każdej historii pozostawia wypróbowany przepis, na danie, które w opowieści grało pierwsze skrzypce, albo łączy się z historią tematycznie lub nostalgicznie :)
Truskawka mnie nie zawiodła, dostałam dokładnie to, co lubię na blogu Strawberries from Poland.
Zapisuję na półkę "do przeczytania" :)
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się :)
UsuńAle fajny pomysł na bloga! Z przyjemnością pobuszuję po tej literackiej spiżarni. :)
OdpowiedzUsuńMnie też się ten pomysł podoba :)
UsuńZapowiada się pysznie!
OdpowiedzUsuńI nie tylko zapowiada :)
Usuń