piątek, 7 grudnia 2012

Kulisy kulinarnej akademii

Mamy na rynku księgarskim pozycję, która elektryzuje każdego, kto interesuje się kuchnią.
Marek Brzeziński relacjonuje swój pobyt w paryskiej szkole Le Cordon Bleu - mekce kucharzy i przedmiocie marzeń wielu, wielu osób.



Relacja monsieur MaRRek (tak akcentowano w Paryżu imię Brzezińskiego) ma formę opowieści, pisanej barwnym językiem, pełnym erudycyjnych dygresji i wielopiętrowym. O, popatrzcie, takie pierwsze z brzegu zdanie:
"Pewna dama w wieku późno balzakowskim, nie wykluczam, że już po kilku kieliszkach przaśnego bordo przy kontuarze knajpy Brasserie du Commerce, bo ostro walczyła z nieokrzesaną grawitacją barowego stołka, który chwiał się, jakby dookoła szalał sztorm o sile 10 w skali Beauforta biorący się pod boki z tsunami, wyznała mi, że budynek dzisiejszej Akademii był tez swego czasu (po zamknięciu przychodni, a przed przejęciem kamienicy przez Le Cordon Bleu) siedzibą Towarzystwa Spirytualistycznego i Hipnotycznego."

Poznajemy topografię szkoły na mapie Paryża, wygląd sal i kuchni, poznajmy szefów szkoły, ich zachowanie i nadane im przydomki (Szalony Fred, Szparag, Jaś Fasola, Super Franc...).
Szkoła uczy - zwłaszcza na kursie pierwszym wstępnym - podstaw gotowania kuchni francuskiej, przed wszystkim paryskiej. Ale kurs pełny kurs obejmuje również podróże i poznanie smaków regionalnych: Bretania, Burgundia, Alzacja, Prowansja...
Super! tyle, że to wszystko kosztuje 23 tys. euro rocznie;  bagatela, oh, la, la!!!!!!!!!!!

Teraz porozmawiajmy o przepisach, bo w tej książce one są.
Ale - UWAGA!!!! można być rozczarowanym! Przepisy wprawdzie podają co trzeba kolejno zrobić i z czego, ale nie podają proporcji użytych składników, co przecież często stanowi clou przepisu. Ale sprawdziłam - przepisy są rzeczywiście takie, jak podaje szkoła Cordon Bleu; mam w swojej biblioteczce książeczki Konemana, który wydawał swego czasu przepisy tej paryskiej szkoły i monsieur MaRRek trzyma się ich wiernie.







Z drugiej strony, przepisy pisane są tak obrazowo, lekko i z wdziękiem, że doprawdy wszystko można mu wybaczyć! Te przepisy nie są nudne!!!!:)

czwartek, 6 grudnia 2012

Dorothea Benton Frank "Czar milosci"

Ksiazka o Bozym Narodzeniu :) Jak dla mnie nieco niefortunny tytul.
Theodora ma 93 lata i jest glowa wielopokoleniowej rodziny. Jej corka Barbara nie bardzo radzi sobie z czekajaca ja do przejecia rola glowy rodziny. Kazdy z czlonkow rodziny ma jakies problemy. Tymczasem nadchodzi Boze Narodzenie, ktore maja spedzic pod jednym dachem- swieto milosci i pojedania. Theodora marzy o Swietach ze swojego dziecinstwa. Gdzie nie tylko byla inna atmosfera- prawdziwe choinki, prawdziwe potrawy wigilijne, ale tez prawdziwa rodzina. Tymczasem przybywa do nich gosc, ktory za pomoca szczypty magii i anielskiego tchnienia potrafii w tej rodzinie wskrzesic ducha Bozego Narodzenia nie tylko na te szczegolne dni...
Ksiazka mocno nierowna... Sielsko- anielskie opisy wspomnien Theodory i jej przyjaciolki Pearl, slodkie opisy przygotowan do swiat i magicznych wydarzen koliduja z opisami rodziny z problemami i tak naprawde trudno uwierzyc w pojednanie i rodzinna odnowe, ktore nastepuja za sparawa kilku czarodziejskich sztuczek, bez glebi przemyslen. Z pewnoscia plusem jest cala czesc kulinarna- bardzo apetyczna- dodatkowo na koncu ksiazki jest aneks z przepisami. Dzieki temu dowiadujem sie co jadano w Swieta na amerykanskim Poludniu. Mam zamiar upiec maslane buleczki! ;)

sobota, 1 grudnia 2012

Uliczka aniołów - Sheila Roberts


To idealna opowieść na świąteczny okres. Wiemy, że trochę 'przesłodzona', że wszystko dobrze się skończy, ale przecież nie przeszkodzi nam to rozgrzać się jej ciepłem w ten zimowy i zimny czas.

Trzy główne bohaterki - rozwiedziona Jamie, prowadząca sklepik z czekoladą, jej ciotka Sarah, właścicielka piekarnio-cukierni, której dzieci i wnuki wyfrunęły ostatecznie z gniazda oraz najmłodsza z nich Emma, posiadająca sklep z materiałami do szycia patchworków oraz kota-nicponia i łobuza - mieszkają w małym uroczym amerykańskim miasteczku. Ponieważ zauważają jednak, że powoli klimat wzajemnej uprzejmości i życzliwości ulega zanikowi, postanawiają temu zapobiec wymyślając wielką akcję - "Miej serce". Akcja nie jest trudna - wystarczy każdego dnia uczynić jeden dobry uczynek - może nim być cokolwiek - ustąpienie pieszemu, podarowanie ciastek sąsiadowi, pomoc w zapakowaniu zakupów. Kulminacja kampanii ma nastąpić w Boże Narodzenie, jako że pomysłodawczynie uznały, że w okresie przedświątecznym najłatwiej zbudzić ludzkie serca.

Na drugim tle rozgrywają się prywatne sprawy bohaterek. Jamie, mocno poraniona psychicznie przez byłego męża policjanta ma problem z ponownym zaufaniem mężczyźnie, tym bardziej, że ten, który pojawił się na horyzoncie też jest przedstawicielem władzy. Emma - romantyczka, uwielbiająca stare filmy, wciąż czeka na swojego księcia; tymczasem być może będzie zmuszona zamknąć sklep, który jest realizacją jej marzeń. Najśmieszniejsze są perypetie Sarah, babci, która przez warsztaty pieczenia ciasteczek próbuje zapełnić pustkę po wyjeździe wnuczek; Sarah ma też inny problem - mąż cieszy się z 'wolnej' wreszcie 'chaty', gdy tymczasem za płotem wyrasta nagle konkurent ;)

Ale o tym, jak potoczą się losy tych trzech sympatycznych bardzo kobiet oraz czy akcję "Miej serce" będzie można zaliczyć do udanych, musicie przekonać się sami, sięgając po książkę.

A tu wykaz przepisów od Sarah (piekarnio-cukiernia) i Jamie (sklep z czekoladą), zamieszczonych na końcu książki:

Od Sary:
- Ziołowe biskwity
- Ciasteczka z nadzieniem rodzynkowym
- Ciasteczka z dyni
- Ciasteczka owsiane
- Ciasteczka imbirowe
- Kawowe ciasto Sary z borówką amerykańską
- Duński placek z ciastem francuskim

Od Jamie:
- Rozgrzewające krówki
- Trufle śliwkowe z armaniakiem
- Krówka z białej czekolady o smaku cytrynowym
- Żółwie z precelków (szybkie i łatwe)
- Placek czekoladowo-miętowy

Smacznego! :)