Bogusław Deptuła i jego „Literatura od kuchni” – to recenzje przeczytanych przez niego lektur, w których szczególną uwagę zwracał na obecność wątków kulinarnych.
A oto moja recenzja jego z kolei książki:)
Wrażenie pierwsze – pozytywno-nieco przerażone
O rany! Jakie książki ten facet czyta! O wielu tych autorach nawet nie słyszałam: M. Houellebecq, P. Quignard, Z. Valdes, J.K. Huysmans, J. Pontormo…. A myślałam zawsze o sobie, że jestem dość oczytana:(
Wrażenie pierwsze „a” – pozytywne – jeśli chodzi o dobór książek recenzowanych. Dość już mam antologii, które cytują opis bigosu w „Panu Tadeuszu”. Wreszcie o czymś nowym można przeczytać!
Wrażenie pierwsze „b” – bardzo pozytywne i pocieszające, bo wśród omawianych lektur znalazłam też książki, które znam! Szymborska, Proust, Czechow, Hrabal, Capote…. Ba! Jest nawet literatura dla dzieci, też mi znana: J. Brzechwa z „Pchłą Szachrajką”, T. Jansson i jej „Muminki”, Z. Nienacki z „Panem Samochodzikiem”.
Wrażenie drugie – bardzo pozytywne jeśli chodzi o konstrukcję książki; zestawienie recenzowanych dzieł w tematyczne menu to świetny naprawdę pomysł. Autor tak o tym mówi: „… wymyśliłem dwanaście literackich jadłospisów, które wydały mi się całkiem wciągające. Czytelnik może sobie przygotować cały obiad w jednorodnym stylu: powieściowym, kryminalnym, absurdalnym...”
Mnie najbardziej się podobało menu podróżne z gazpacho, kotletem Pożarskiego i ciastkiem ponczowym.
Wrażenie trzecie – mieszane, jeśli chodzi o kulinarne prezentacje dokonań autora na bazie przeczytanych lektur. Owszem, przepisy są ciekawe, na temat, widać, że wypróbowane, ale…. ja mam niedosyt. Nie, żebym się czepiała, nie, nie! Ale ideałem byłoby dla mnie wyszukanie przepisu „z epoki”, niechby nawet nie był przez autora wypróbowany, ale niechby był autentyczny. Autor nie podaje też źródeł prezentowanego przepisu, a wiadomo przecież że nie wymyślił sam przepisu na przykład na magdalenki; skądś go wziął, skąd?? Piszę akurat o magdalenkach, bo najpierw długo przedzierałam się przez test Marcela Prousta, a potem bardzo długo szukałam przepisu na to ciasteczko, takiego żeby nie trzeba było wyskrobywać go z karbowanej blachy o kształcie muszelek! Mimo, iż w końcu znalazłam satysfakcjonujący mnie przepis, i zdobyłam blachę teflonową do magdalenek, mam w planie wypróbować przepis podany przez p. Deptułę:)
Aczkolwiek – uzupełniając swoją powyższą uwagę chcę uczciwie zaznaczyć, że autor zamieszcza wśród źródeł cytatów również zestawienie książek, z których czerpał kulinarne inspiracje. I powiem wam, że wymieniane przez niego pozycje polskojęzyczne – wszystkie mam! Ale marzy mi się jakiś przepis, ot, choćby z podanej przez autora jako źródło, książki kulinarnej Aleksandra Dumasa – cóż, wydanej w nieznanym mi, niestety, języku francuskim.
Podsumowanie – tak czy inaczej – kulinarny smakosz powinien po tę książkę sięgnąć ! i cieszyć się jej smakiem:)
dobrze, że pojawiła się ta recenzja, bo np. mi czas niestety nie pozwala na przeczytanie "Literatury od kuchni", a mam na tę książkę chrapkę. Dzięki!
OdpowiedzUsuńMuszę to napisać - piękny kot! :D
OdpowiedzUsuńDzięki! Świetnie mi zaostrzyłaś apetyt na nią :) Muszę ją mieć i koniec!
OdpowiedzUsuńTa książka jest na mojej liście marzeń ;)
OdpowiedzUsuń