źródło |
Gorące lato roku 1900.
Jan Morawski, wraz z nieodłącznym kamerdynerem Mateuszem, przyjeżdża do Wielkopolski, by wziąć udział w rodzinnej uroczystości w majątku swego przyjaciela Tadeusza Tarnawskiego.
Tymczasem, krótko po pogrzebie (zmarłej po wydaniu na świat martwego dziecka) młodej pani Ponińskiej, w pałacu w Stępowie dochodzi do kolejnej tragedii. Najstarszy syn, świeżo owdowiały, przyszły dziedzic majątku, zostaje zastrzelony. Pruska policja aresztuje młodszego brata ofiary. Senior rodu, pomimo poszlak, nie wierzy w winę syna i pokładając jedyną nadzieję w Morawskim, prosi go o pomoc.
Jan i Mateusz udają się do majątku Adama Ponińskiego, który swym charakterem i sposobem bycia przywodzi Morawskiemu na myśl rzymskiego patrycjusza. Onieśmielający, prawy i bezkompromisowy ma jednak jedną słabość - arbitralnie narzucił synom życiowe role, a ukochanego pierworodnego idealizował, tak, że nie był w stanie dostrzec jego prawdziwego charakteru. A Adam-junior, w rzeczywistości będąc człowiekiem podłym i prowadzącym hulaszczy tryb życia, zręcznie nie wyprowadzał ojca z błędu. Co więcej, nikt z domowników nie śmiał pozbawić starszego pana złudzeń.
Rozmowy z Ponińskim nie wyjaśniają za wiele Janowi. Ordynat uważa, że starszy syn nie miał wrogów, zaś młodszy na pewno nie zabił brata. Nieco więcej światła na relacje między braćmi rzuci rezydent - wieloletni przyjaciel pana domu - Tercjusz Drojewski, ale i on nie jest z Janem do końca szczery.
Jan i Mateusz udają się do majątku Adama Ponińskiego, który swym charakterem i sposobem bycia przywodzi Morawskiemu na myśl rzymskiego patrycjusza. Onieśmielający, prawy i bezkompromisowy ma jednak jedną słabość - arbitralnie narzucił synom życiowe role, a ukochanego pierworodnego idealizował, tak, że nie był w stanie dostrzec jego prawdziwego charakteru. A Adam-junior, w rzeczywistości będąc człowiekiem podłym i prowadzącym hulaszczy tryb życia, zręcznie nie wyprowadzał ojca z błędu. Co więcej, nikt z domowników nie śmiał pozbawić starszego pana złudzeń.
Rozmowy z Ponińskim nie wyjaśniają za wiele Janowi. Ordynat uważa, że starszy syn nie miał wrogów, zaś młodszy na pewno nie zabił brata. Nieco więcej światła na relacje między braćmi rzuci rezydent - wieloletni przyjaciel pana domu - Tercjusz Drojewski, ale i on nie jest z Janem do końca szczery.
Szczupły i wysoki, dumny Adam - senior oraz Tercjusz, poczciwy sybaryta, uważany przez niektórych za lenia i obżartucha, który nie pogardzi żadnym posiłkiem, pod warunkiem, że nie zawiera zbyt wielu warzyw, zaś z owoców lubi jedynie winogrona, to dopiero początek bogatej galerii domowników i sąsiadów majątku w Stępowie.
Zarządzająca domem pani Barbara, rozpieszczana przez wszystkich czteroletnia, osierocona Natalka, wiekowy majordomus - Jacenty, ugrzeczniony, poruszający się bezszelestnie niczym wąż, lokaj Seweryn, pokojówki, podkuchenne i matczyna, królująca w kuchni pani Felicja, ogrodnik, ksiądz dobrodziej, lekarz... Zorientowanie się w powiązaniach i zależnościach, oddzielenie prawdy od wyobrażeń i sugestii tych wszystkich osób będzie dla Jana i Mateusza nie lada zadaniem.
Zarządzająca domem pani Barbara, rozpieszczana przez wszystkich czteroletnia, osierocona Natalka, wiekowy majordomus - Jacenty, ugrzeczniony, poruszający się bezszelestnie niczym wąż, lokaj Seweryn, pokojówki, podkuchenne i matczyna, królująca w kuchni pani Felicja, ogrodnik, ksiądz dobrodziej, lekarz... Zorientowanie się w powiązaniach i zależnościach, oddzielenie prawdy od wyobrażeń i sugestii tych wszystkich osób będzie dla Jana i Mateusza nie lada zadaniem.
Ze względu na bardzo podobną strukturę do Zbrodni w błękicie, drugie spotkanie z Janem Morawskim, nie zauroczyło mnie od razu tak, jak pierwsza część. Szczególnie początek wydawał mi się powieleniem pomysłu: zamknięte grono podejrzanych - mieszkańcy pałacu, zarówno domownicy, jak i służba; lipcowy upał zamiast zamieci śnieżnej i porządek dnia kręcący się głównie wokół posiłków. Jednak z biegiem czasu książka coraz bardziej mnie wciągała. Relacja Jana i Mateusza, bardziej przyjacielska, niż służebna, atmosfera wyjęta wprost z kryminałów Agathy Christie, w polskich realiach zaboru pruskiego, równie zaplątana intryga. Pojawiły się coraz to nowe wątki, motywy i podejrzani. Każda koncepcja wydawał się równie prawdopodobna, w zasadzie każdy był podejrzany...
Czy przekonanie ordynata Ponińskiego o niewinności młodszego syna jest słuszne? A może starszy pan myli się, tak jak błądził uważając starszego, ukochanego syna za ideał? Dlaczego Edward milczy? Jaka tajemnicę skrywa zaginiona rodzinna kronika i statut ordynacji?
Analityczny umysł Jana poradzi sobie w końcu z zagadką, ale nie oznacza to jednak udowodnienia winy - rozwiązanie poznamy więc podczas dramatycznych wypadków, do których posunie się morderca sprowokowany przez detektywa.
Czy przekonanie ordynata Ponińskiego o niewinności młodszego syna jest słuszne? A może starszy pan myli się, tak jak błądził uważając starszego, ukochanego syna za ideał? Dlaczego Edward milczy? Jaka tajemnicę skrywa zaginiona rodzinna kronika i statut ordynacji?
Analityczny umysł Jana poradzi sobie w końcu z zagadką, ale nie oznacza to jednak udowodnienia winy - rozwiązanie poznamy więc podczas dramatycznych wypadków, do których posunie się morderca sprowokowany przez detektywa.
Abel i Kain, podobnie jak Zbrodnia w błękicie, są przede wszystkim kryminałami retro, nie książkami historycznymi. Autorka umieściła w nich jednak sporo odniesień do wydarzeń z końca XIX wieku i, moim zdaniem, rzetelnie i zgodnie z realiami wyposażyła swoich bohaterów oraz opisała ich otoczenie.
Szczególną uwagę poświęciła książkom, które przewijają się w tle akcji, niemal jak drugoplanowe postacie. Tercjusz czytuje Poego, ordynat Rozmyślania Marka Aureliusza, a w pokoju zmarłej pani Lili znajduje się kolekcja powieści francuskich. Sala balowa w pałacu jest przerobiona na imponującą bibliotekę - marzenie każdego bibliofila. Znajdują się w niej książki na każdy temat - historyczne, dotyczące filologii, sztuki, architektury, filozofii, teologii, nauk przyrodniczych, literatura współczesna bohaterom a nawet zabytkowe elzewiry. Ordynat zarządził również utworzenie biblioteki odpowiedniej dla pracowników.
Książki są inspiracją dla bohaterów powieści oraz niosą wskazówki, które pomogą Janowi rozwiązać tajemnicę morderstwa Adama Ponińskiego i parę innych zagadek.
Nie samymi książkami jednak żyją bohaterowie. Katarzyna Kwiatkowska po raz kolejny roztacza przed nami wizje wykwintnych posiłków, którymi są podejmowani goście w majątku pana Ponińskiego.
Zupa â la Julienne, steki z polędwicy wołowej (z zewnątrz wysmażone, w środku różowe), zielona fasolka ze zrumienioną bułeczką - to menu pierwszego obiadu w rezydencji. Każdy kolejny dzień to okazja to poznania potraw, jaki mogły znaleźć się na dziewiętnastowiecznych stołach.
Szczególną uwagę poświęciła książkom, które przewijają się w tle akcji, niemal jak drugoplanowe postacie. Tercjusz czytuje Poego, ordynat Rozmyślania Marka Aureliusza, a w pokoju zmarłej pani Lili znajduje się kolekcja powieści francuskich. Sala balowa w pałacu jest przerobiona na imponującą bibliotekę - marzenie każdego bibliofila. Znajdują się w niej książki na każdy temat - historyczne, dotyczące filologii, sztuki, architektury, filozofii, teologii, nauk przyrodniczych, literatura współczesna bohaterom a nawet zabytkowe elzewiry. Ordynat zarządził również utworzenie biblioteki odpowiedniej dla pracowników.
Książki są inspiracją dla bohaterów powieści oraz niosą wskazówki, które pomogą Janowi rozwiązać tajemnicę morderstwa Adama Ponińskiego i parę innych zagadek.
Nie samymi książkami jednak żyją bohaterowie. Katarzyna Kwiatkowska po raz kolejny roztacza przed nami wizje wykwintnych posiłków, którymi są podejmowani goście w majątku pana Ponińskiego.
Zupa â la Julienne, steki z polędwicy wołowej (z zewnątrz wysmażone, w środku różowe), zielona fasolka ze zrumienioną bułeczką - to menu pierwszego obiadu w rezydencji. Każdy kolejny dzień to okazja to poznania potraw, jaki mogły znaleźć się na dziewiętnastowiecznych stołach.
Tercjusz uniósł pokrywę i ich oczom ukazało się koliste dzieło sztuki - w rant uformowany z ryżu wbito niewielkie jajka, a środek korony wypełniono gęstym sosem. Pomiędzy jajkami tkwiły racze szyjki.
- Jajka czajcze z rakami - oznajmił z dumą Tercjusz. [str. 88]
A ta po jajkach czajczych - rostbef po angielsku z chrzanem, brokułami i szparagami.
Innym ciekawym daniem serwowanym w Stępowie jest norweski pogrzebany łosoś - Gravlax.
Ze względu na upalną pogodę, znający swojego pana jak własną kieszeń Mateusz, wie, że gorąca potrawka z cielęciny nie będzie mile widziana przez Jana, więc zleca przygotowanie gęstej, hiszpańskiej zupy:
Innym ciekawym daniem serwowanym w Stępowie jest norweski pogrzebany łosoś - Gravlax.
Pani Felicja posypuje wielki kawał łososia solą, cukrem i czymś tam jeszcze, zawija to, a Florian zakopuje całość na kilka tygodni w ziemi. [str. 194]Gdy bohaterowie udają się na piknik, zabierają ze sobą dwa kosze pełne pyszności: kawałki pieczonego kurczaka, paszteciki, bułeczki, szampan, sok dla Natalki, poziomki i maliny ze śmietaną.
Ze względu na upalną pogodę, znający swojego pana jak własną kieszeń Mateusz, wie, że gorąca potrawka z cielęciny nie będzie mile widziana przez Jana, więc zleca przygotowanie gęstej, hiszpańskiej zupy:
- Kazał Felicji utrzeć w moździerzu trochę chleba i oliwy. A potem dodać cebulę i pełno pomidorów, i coś tam jeszcze. I przetrzeć. I wkroić korniszony.Jak wiadomo każdy mężczyzna uwielbia słodycze, ale tylko prawdziwy się do tego przyznaje. Jan Morawski jest bezsprzecznie prawdziwym mężczyzną, więc w trakcie śledztwa nie mogło zabraknąć ciast i deserów: były maliny z likierem framboise, ciasteczka z ciasta francuskiego z kremem waniliowym i morelami, placek serowy z wiśniami i polewą czekoladową, wykwintne bezowe miniaturki z czekoladą, ale absolutnym nr 1 zostało świeże ciasto drożdżowe z wiśniami i kruszonką.
(...)
Jan delektował się złożonym smakiem zupy, w której słodycz pomidorów przenikała się z solą i octem winnym, a z aksamitną konsystencją przyjemnie kontrastowały chrupkie kawałki ogórka. [126-127]
Oczami Morawskiego możemy też przyglądać się drylowaniu porzeczek za pomocą gęsiego piórka, czy przygotowywaniu nalewki z zielonych orzechów.
Czytanie Abla i Kaina niesie ze sobą to samo ryzyko, o którym mówi Mateusz odnośnie innej lektury:
- Kiedyś zacząłem czytać Klub Pickwicka - wyznał Mateusz. (...)Przygotujcie sobie zatem niskokaloryczne przegryzki zabierając się za lekturę Abla i Kaina, ale nie rezygnujcie z jej przeczytania. Warto! :)
- I co? Znudziłeś się? - spytał Jan z niedowierzaniem.
- Nie, ale musiałem przerwać, bo ta książka rujnowała mi figurę. Ciągle tam jedzą i byłem ustawicznie głodny. [str. 146]
Katarzyna Kwiatkowska, Abel i Kain, Novae Res, 2013.
Nie dość, że zapowiada się ciekawy kryminał to jeszcze po brzegi wypełniony pysznościami :) Jeśli autorka zgrabnie to wszystko ze sobą pomieszała to z pewnością sięgnę po tę pozycję. Czy powinnam zacząć od "Zbrodni w błękicie"?
OdpowiedzUsuńMożna spokojnie czytać Abla i Kaina bez znajomości Zbrodni w błękicie, ale polecam czytać jednak po kolei, bo w druga część spojleruje pierwszą w bardzo znacznym stopniu.
UsuńPyszności mnóstwo! :)
Jestem bardzo ciekawa, czy książka przypadnie mi do gustu. Chętnie po nią sięgnę bo zapowiada się doskonale:)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu koniecznie napisz, czy się podobało! :))
UsuńNiestety nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńA ja nawet to miałam przeczytać, ale jakoś mi umknęło... I dopiero ja zaczęłam tu sobie szperać po Twoim blogu, to mnie olśniło, że przecież ta książka była na mojej liście! :)
OdpowiedzUsuń