Dziś recenzja jakiejś książki jest konieczna!
Należy się wręcz taki prezent miłośnikom pisanych liter. Dziś, w dzień św.
Jerzego, 23 kwietnia - obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Książki. W
hiszpańskiej Katalonii świętuje się go już od 1930 roku. Ten dzień to magiczna
data: 23 kwietnia zmarli Cerwantes, Szekspir oraz I.G. de la Vega. A skąd róża?
W Katalonii w tym dniu obdarowywano kobiety czerwonymi różami, mającymi
symbolizować krew smoka pokonanego przez św. Jerzego, w obronie pięknej
księżniczki...
Zwyczaj ten - książka i róża jako prezent -
propaguje już od 2002 roku Marszałek Małopolski, księgarnie udzielają w tym
dniu rabatów, jest mnóstwo imprez towarzyszących...
A więc prezent ode mnie - recenzja książki; tutaj
wiadomo, kulinarnej. Proszę bardzo: Sarah Kate Lynch (dziennikarka, mieszkająca
i tworząca w Nowej Zelandii) - "Nie samym chlebem"
Jestem pewna, że książka ta spodoba się przede
wszystkim tym z was, którzy pieką własnoręcznie chleb. Ale i inni – do których
i ja się zaliczam - przeczytają ją z ciekawością. Owszem, chciałabym chleb
piec, to takie ekscytujące, ale niestety, ja po prostu nie mam na to czasu.
Esme – bohaterka książki Sary Kate Lynch – żeby
upiec bochenek, wstaje w środku nocy, by zagnieść ciasto, które musi następnie
3-4 godziny leżakować, po czym znów się go zagniata i odstawia na godzinę,
przekłada do koszyczka... sporo tych etapów jeszcze jest (rzecz jasna, przepis
dokładny na ten chleb w książce jest!)
Przygoda Esme z chlebem zaczęła się w małym
miasteczku na południu Francji, podczas wakacyjnego wyjazdu. Tam spotkała
miłość swojego życia (a przynajmniej tak jej się wydawało), tam dostała zakwas,
który odtąd będzie już dokarmiać przez całe życie, tam nauczyła się sztuki
pieczenia pain au levain – chleba na zakwasie. Pieczenie chleba stało się dla
niej czymś najważniejszym w życiu, istotą wszystkiego, przez te bochenki wyrażała
siebie.
Poznajemy jednak Esme w Anglii, w chwili, kiedy
po przebytej dopiero co tragedii (jeszcze na razie nie wiemy jakiej), nie
potrafi po prostu zmobilizować się, aby upiec choćby jeden bochenek. Czy uda
jej się wrócić do pieczenia? Poznając ją coraz lepiej na kolejnych kartach
książki, mamy taką nadzieję....
I chyba spodobałaby się wam kuchnia Esme, w jej
słynnym Domu w Chmurach, na samej górze, na 5 piętrze, przeszklona, z oknami na
wszystkie cztery strony świata; jakież ona stamtąd miała widoki! Inna rzecz, że
ciągłe bieganie w górę i w dół, raczej było irytujące i uciążliwe. Ale coś za
coś....
Zapraszam do lektury i na książkowe zakupy!
Już nie mogę się doczekać, co też uda mi się w
księgarni w Dzień Książki wyszperać:)
Negresco - pięknie dziękuję za prezent :)
OdpowiedzUsuńSarah-Kate Lynch znam z dwóch książek - "Biesiady z aniołami" i "Za oknem cukierni", ta druga lepsza :) Na tą, którą prezentujesz, chętnie się więc skuszę, jak wpadnie mi w ręce.
PS. widzę, że bardzo podobne książki czytamy :)