źródło:merlin.pl |
Rzadko czytam książki dotyczące Wschodu, ale udział w wyzwaniu Book-Trotter zobowiązuje i trzeba było znaleźć w tym miesiącu coś chińskiego. Mój wybór padł na "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" Lisy See i jestem zachwycona!
Autorka w sposób bardzo plastyczny przedstawia świat i codzienne życie chińskich kobiet w XIX wieku. Narratorką jest Lilia, która snuje swą opowieść od Dni Córki, poprzez Dni Upinania Włosów, Dni Soli i Ryżu po Dni Spokojnego Siedzenia. Świat, w którym narodziny dziewczynki nie są powodem do najmniejszej radości, nie był łatwy dla żadnej kobiety, nawet w bogatszych rodzinach. Większość życia spędzały w pokoju kobiet - na piętrze lub poddaszu. Od małego przyzwyczajane do bezwzględnego posłuszeństwa, uczone, że tylko poprzez ból osiągną piękno, mogły znaleźć zrozumienie jedynie w sercu drugiej kobiety. Dlatego tak ważne były związki zawierane przez niespokrewnione ze sobą kobiety - kilka dziewczynek z tej samej wioski, jeszcze przed rytuałem krępowania stóp, stawało się zaprzysiężonymi siostrami - często spotykały się, razem uczyły się zajęć praktycznych, dbania o dom i rodzinę, ale również sekretnego pisma kobiet, dzięki któremu mogły przesyłać sobie wiadomości. Po zamążpójściu ostatniej z sióstr związek się rozpadał. Kobiety przeprowadzały się do rodziny męża, w nowym miejscu mogły znaleźć nowe siostry wśród zamężnych kobiet.
Szczególnym związkiem między kobietami był laotong - "takie same". Dwie dziewczynki, urodzone tego samego dnia, mające tyle samo braci i sióstr, o podobnej urodzie zawierały umowę, w której przysięgały wieczną przyjaźń i wzajemne wspieranie się. Kontrakt był podpisywany w świątyni bogini płodności Gupo.
"Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" to opowieść o takim własnie wyjątkowym związku laotong, pomiędzy Lilią a Kwiatem Śniegu. Ale nie jest to tylko powieść o przyjaźni dwóch kobiet. To historia wielu anonimowych kobiet, których życie wypełniała ciężka praca i smutek. Pełen emocji i szczegółów obraz chińskiej kultury, zwyczajów, wierzeń, stylu życia, opowieści przekazywanych z pokolenia na pokolenie oraz fascynująca historia sekretnego pisma kobiet nu-shu.
Pośród opisów rytuałów, ceremonii i strojów nie zabrakło też posiłków - tych codziennych jak i świątecznych, specjalnych potraw podawanych dziewczynkom, by zmiękczyć ich kości przed i w trakcie krępowania bandażami stóp w celu uzyskania doskonałych "złotych lilii", czy też opisy przypraw i dań, których musiała unikać kobieta w ciąży. Jedną z niewielu przyjemności jakie spotkały bohaterki książki były wizyty u Starego Zuo, który prowadził kram ze słodyczami.
...smaży kostki taro, aż stają się miękkie w środku, lecz twarde i chrupiące z zewnątrz. Potem topi cukier w dużym woku, na ostrym ogniu. (...) potem wrzuca do niego usmażone kostki taro i miesza, aż dokładnie oblepią się karmelem. Wygarnia kostki na talerz i stawia je przed tobą na stole, obok zaś miseczkę z zimną wodą. (...) trzeba więc chwycić ją [kostkę taro] pałeczkami i zanurzyć w wodzie. Trzask, trzask, trzask! Taki dźwięk wydaje twardniejący cukier. Kiedy wbijasz zęby w kostkę, cukrowa polewa cudownie trzeszczy, zewnętrzna warstwa taro jest chrupiąca, a środek zupełnie mięciutki... (str. 71)
Pewnie trudno byłoby nam wypróbować ten przepis ze względu na niewystępującą w Polsce roślinę taro - inna jej nazwa to kolokazja. Jest to bulwiasta roślina uprawiana od tysięcy lat w Azji, w klimacie tropikalnym, obecnie również w Polinezji, Afryce i Amerykach. Jej bulwy zawierają ponad 90% skrobi, często przerabiana na mąkę.
Gdyby jednak ktoś miał dostęp do taro i chciał przygotować deser, którym raczyły się Lilia i Kwiat Śniegu - polecam szczegółowe wskazówki z oficjalnej strony autorki: Taro recipe.
źródło: pl.wikipedia.org |
Gdyby jednak ktoś miał dostęp do taro i chciał przygotować deser, którym raczyły się Lilia i Kwiat Śniegu - polecam szczegółowe wskazówki z oficjalnej strony autorki: Taro recipe.
Zdjęcia z filmu Snow Flower and the Secret Fan pochodzą ze strony http://pinnaclefilms.com.au/
Notatka o książce ukazała się najpierw na moim blogu: Czytanie przy kominku i nie tylko.
Piękna książka, wspominam ją bardzo, bo wywarła na mnie wielkie wrażenie. Na przepisy nigdy nie zwracałam w niej uwagi, bo cała historia dziewcząt chyba je przyćmiła. Pięknie, że o nich przypomniałaś i o samej książce.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że kulinaria są tu tylko tłem, a książka wyjątkowa )
OdpowiedzUsuńkurcze książka wydaję sie intersująca, ale niestety to nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńJa też myślałam, że będę się męczyć z chińską edycją Book-Trottera, ale podobało mi się. Warto spróbować. :)
Usuń