Nie ukrywam, że tytuł przyciągnął mnie jak magnes.
Ba! któż nie marzy, żeby pomieszkać trochę w Paryżu?:)
Kiedy więc zobaczyłam książkę Davida Lebovitza (którego blog http://www.davidlebovitz.com/ lubię od czasu do czau przejrzeć) zaraz ją kupiłam.
I choć o Paryżu i Francji widzianych oczami cudzoziemca wiemy już niemal wszystko (pamiętacie: Julia Child, Peter Mayle, Elizabeth Bard, Woody Allen ......) to nigdy nie mamy dosyć tego typu nowinek.
Historyjki zmagań ze skrzeczącą codziennością pisane z przymrużeniem oka i interesujące przepisy Davida, zgrabnie wplecione w tok narracji - to chyba wystarczająca rekomendacja:)
David jest słynnym amerykańskim cukiernikiem, najwięcej więc przepisów mamy na słodkości: brownies, ciasta, makaroniki, musy, sorbety, suflety. Ale i coś konkretnego się znajdzie, jak choćby bardzo ciekawie się zapowiadający indyk duszony w beajolais nouveau ze śliwkami czy carnitas.
Zapraszam do lektury:)
Poluję na nią! smakowicie wygląda!
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, a wydaje się być ciekawa i "klimatyczna".
OdpowiedzUsuńJuż ją miałam w ręku, lada moment ją kupię :)
OdpowiedzUsuńJuż sam Paryż jest zaproszeniem:-) Pozdrawiam Bawarię i Ciebie:-)
OdpowiedzUsuńA ja już ją mam i kocham! Davida Lebovitza traktuję jak wzór blogera i kulinarnego podróżnika:)
OdpowiedzUsuńMniam:) Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam już tą książkę na swojej liście must read ;)
OdpowiedzUsuń